4 grudnia 2017 był zdecydowanie
najsmutniejszym dniem tego roku. Odszedł nasz ukochany Nadal.
Wszystko potoczyło się bardzo szybko, nikt nie był przygotowany na
tą śmierć, ale dzisiaj pisząc te słowa
jest mi już lżej. Można powiedzieć, że pogodziłam się z tym co
się wydarzyło, ale łzy wciąż gdzieś tam czają się za okiem.
Nadal był cudowną puchatą
kulką gdy trafił do naszego domu. Wcześniejsze psy zawsze
mieszkały na dworze, ale Nadal trafił do domu, ponieważ kupiliśmy
go w listopadzie i nikt nie miał sumienia narażać takiego małego
psiaka na jesienne chłody. I tak już zostało.
Jako młody owczarek był
przepuchaty, prześliczny i przy okazji przeniegrzeczny. Wiele rzeczy
padło ofiarą jego malutkich, ostrych igiełek. Zresztą pasja do
gryzienia nie opuszczała go przez całe życie. Do jego ulubionych
gryzaków należały np. plastikowe uchwyty do mebli. Gryzł je i
gryzł aż już praktycznie nic z nich nie zostawało. Od maleńkości
wszędzie było go pełno, uwielbiał się przytulać i nie sposób
było się na niego gniewać dłużej niż pół godziny.
Wspomniane uchwyty od mebli:
Gdy stał się już
pełnoprawnym psim mężczyzną był przepiękny. Ogromna grzywa,
długa sierść, błyszczące oczy, wiecznie merdający ogon no i ten
uśmiech. Jego charakter pomimo upływających lat nie zmieniał się,
tak samo chyba jak i świadomość własnego ciała, bo często
chciał wchodzić nam na kolana. Z czasem trochę z tym przystopował,
ale z przytulania nie rezygnował, uwielbiał być głaskany, a
zwłaszcza klepany po tyłku...tego nikt nie ogarniał, ale gdy do
kogoś podchodził to od razu podstawiał tyłek żeby go poklepać.
To była taka jego unikalna przypadłość. Nigdy nie spotkałam się
z psem, który robiłby podobnie. Cechowało go również coś co
nazywaliśmy „crazy eyes”. Czasem robił takie głupie miny, że
nie sposób było się nie zaśmiać.
Mieszkamy w domu z ogrodem, więc Nadal miał sporo czasu na obszczekiwanie przechodzących psów czy wydeptywanie swoich ulubionych ścieżek. Dużo czasu spędzał na dworze, ale gdy tylko robiło się ciemno to sam otwierał sobie drzwi i kładł się na swoją ulubioną kanapę bądź na podłogę w łazience...tak, tak. Gdy kazaliśmy mu „iść do siebie” to szedł właśnie do łazienki :D. Było to jedno z jego ulubionych pomieszczeń, może dlatego że było mu tam chłodniej, może dlatego że był tam stopień, o który lubił sobie opierać głowę, a może dlatego że było tam źródło wody w postaci kibelka?
Poniżej dwa przykłady Crazy Eyes :D
Mieszkamy w domu z ogrodem, więc Nadal miał sporo czasu na obszczekiwanie przechodzących psów czy wydeptywanie swoich ulubionych ścieżek. Dużo czasu spędzał na dworze, ale gdy tylko robiło się ciemno to sam otwierał sobie drzwi i kładł się na swoją ulubioną kanapę bądź na podłogę w łazience...tak, tak. Gdy kazaliśmy mu „iść do siebie” to szedł właśnie do łazienki :D. Było to jedno z jego ulubionych pomieszczeń, może dlatego że było mu tam chłodniej, może dlatego że był tam stopień, o który lubił sobie opierać głowę, a może dlatego że było tam źródło wody w postaci kibelka?
Poniżej dwa przykłady Crazy Eyes :D
Był przyjacielem dosłownie
każdego. Uwielbiał gdy mieliśmy gości, bo było więcej ludzi,
którzy mogliby poklepać go po dupce. Próbował bratać się z
królikami, no ale nie ogarniając swojej wielkości, ciężko mu to
szło. Za to z naszą kotką Dorotą bawił się bardzo często.
Ganiali się po całym domu, lali po pyskach, po czym spali razem na
kanapie. Znał też świetnie komendę „zabij kota”. Chodziło w
niej mniej więcej o to, że kota wyganiał z pomieszczenia, a sam
wracał paradnym krokiem co oznaczało, że był dumny a zadanie
wykonał perfekcyjnie.
Oczywiście Dorota za chwilę wracała, ale była to po prostu okazja do tego żeby bawić się dalej.
Oczywiście Dorota za chwilę wracała, ale była to po prostu okazja do tego żeby bawić się dalej.
Wraz z upływem czasu jego
oczy zaczynały tracić swoją intensywną, brązową barwę, troszkę
kulał na tylne łapy, ale zdawało się, że nie miało to większego
wpływu na jego życie. Dalej zbiegał ze schodów jak szalony,
pierwszy pchał się do drzwi, na słowo „spacerek” dalej
reagował spazmami szczęścia. 100% Nadala w Nadalu. Nigdy nie
stracił swojego entuzjazmu. Kochał życie, kochał nas i na pewno
wiedział, że my kochamy jego.
A oto mała galeria naszego przyjaciela. Żałuję, że nie mam więcej zdjęć.
Okres puchatej kulki:
Na zdjęciu posłanie, które uszyła moja mama. Zostało zjedzone :D
Tu już trochę starszy (okres przeszczepowy):
A tu ze swoim uchwytem od mebli i toną kabla od Internetu:
A tu kolejne z jego ulubionych zajęć, czyli wyglądanie przez okno :)
Piękne zdjęcia, które udało mi się zrobić u nas w ogrodzie:
To zdjęcia z minionej wiosny :) Nadal z jednym ze swoich patyczków...każdy skończył rozebrany na milion wykałaczek
Pluł drzazgami na wszystkie strony świata, a zaskakująco rzadko się nimi kaleczył. Zdecydowanie był w tym dobry :)
Lekkie tarzanko we wiosennej trawce :)
Dostojny jak zawsze:
Aaaaleee ekstra :)
Aaaaaaaaa jeszcze lepiej :)
Zdjęcia ze spacerku z lipca 2017 :)
Tęsknimy za Tobą wszyscy Nadalku :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz