poniedziałek, 1 maja 2017

Małe cele na maj


Jestem osobą bardzo niekonsekwentną. Jeśli coś sobie postanowię to jest wielce prawdopodobnym, że po ok. tygodniu już nie będę tego robić. Niestety pewne nawyki, z którymi żyję cały czas dają o sobie znać. Jednak coraz częściej przestają mi odpowiadać.
Wcześniej jakoś żyłam w zgodzie z tym, że jestem leniem, że nie lubię budzić się z kurami, że nieporządek przylgnął do mnie jak rzep do króliczego omyka itp. Teraz moje podejście zaczęło się zmieniać. Głównym motorem tych zmian było rozpoczęcie pracy na etat oraz zamieszkanie z moim mężem. Także w gruncie rzeczy próbuję zmienić to co mi nie odpowiada od niecałych 2 lat. Widać zbyt mało się staram, bo podobno żeby wprowadzić w życie jakąś nową rutynę to wystarczy ją praktykować przez 3 tygodnie. Niech no szybką przeliczę… (średnio 5 tygodni x 12 miesięcy) x 2 lata to daje mi 120 tygodni, czyli ok. 40 zmarnowanych szans na wprowadzenie nowych nawyków. Nie brawo ja! Bardzo nie brawo ja. No wstyd i hańba.

Przemawia do mnie idea małych kroków. Oczywiście głównie w teorii, bo w praktyce to z reguły rzucałam się na głęboką wodę no i jak widać wychodziłam z niej cała zasmarkana. Tym razem postaram się żeby było inaczej. Postaram się w końcu doprowadzić jakieś postanowienie do końca. Podobno publiczne ogłoszenie postanowienia wzmacnia jego siłę. Zatem ogłaszam!

Przedstawiam więc listę moich małych celów na zbliżający się maj:

1. Wstawanie równo z budzikiem. Zero drzemek!

2. Odkładanie od razu rzeczy na miejsce oraz niedopuszczenie do namnożenia się naczyń w zlewie

3. Ogarnięcie podstaw szydełkowania

4. Regularna aktywność fizyczna (minimum 4 razy w tygodniu)


Myślę, że na razie wystarczy. Za dużo celów nawet jeśli małych pewnie sprawi, że nie będę się przykładać do każdego równie dobrze.

Serdecznie pozdrawiam tych, którzy próbują nad sobą pracować! :*

Osso


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz